Newsy
Prowokacyjny RAJ: MIŁOŚĆ
2012-09-07Tytułowy „raj” to okolice nadmorskich kurortów w Kenii, gdzie Europejki w średnim wieku udają się na poszukiwanie tzw. „beach boysów”, czyli młodych Afrykańczyków, którzy za pieniądze spełniają ich seksualne fantazje. Dla osamotnionej Teresy, matki dojrzewającej nastoletniej córki, to wymarzone miejsce na huczne spędzenie pięćdziesiątych urodzin. Decyzję podejmuje bez wahania. Zostawia pod opieką córkę i jedzie na wakacje do kenijskiego kurortu z nadzieją na znalezienie miłości i przeżycie seksualnej historii swojego życia.
Rzeczywistość okazuje się jednak daleka od rajskiego ideału. Wędrując od plaży do plaży z nadzieją na znalezienie prawdziwego uczucia, zmieniając kolejnych ciemnoskórych kochanków, przeżywa jedno rozczarowanie za drugim. Tracąc wrażliwość i stopniowo pozbywając się złudzeń dochodzi do gorzkiego wniosku – na kenijskich plażach miłość nie jest wcale wymarzonym rajem, lecz płatną transakcją, która staje się zakamuflowaną formą prostytucji.
2012 – Nagroda FIPRESCI na MFF w Cannes
2012 – T-Mobile Nowe Horyzonty
„Raj: miłość" Ulricha Seidla to pierwszy film, który tak dosadnie opowiada o świecie bogatych kobiet i młodych mężczyzn, którzy im służą, ale nie pierwszy, który odkrywa przed nami wielopłaszczyznowy kontekst seksturystyki. W 2006 roku oglądaliśmy już bowiem "Heading South". Ale dopiero tu widać wyraźnie jak piekło potrafi być brudne. Pełny niedomówień, podejmujący temat kontrowersyjnego seksu "Raj: miłość" na wielu poziomach okazuje się wyzwaniem dla widza. Odrażający, a zarazem wysublimowanie piękny, perfekcyjnie pokazuje ludzką potrzebę miłości. Sfilmowany przez Wolfganga Thalera i Eda Lachmana jest pod względem filmowym doskonale skomponowany – postaci zajmują zazwyczaj tylko połowę kadru, otoczeni bezgraniczną przestrzenią. Ścieżka dźwiękowa do filmu również zachwyca: połączenie europejskiej muzyki dyskotekowej z afrykańskim popem działa w tym filmie doskonale.
Variety
„Raj: miłość", podobnie, jak "Heading South" Laurenta Canteta, opowiada o seksturystyce, ale z nowej perspektywy, tym razem kobiety w średnim wieku, która staje się jej konsumentem. Jak można się było spodziewać po reżyserze, którego fascynuje zagadnienie obcości w sferze ciała i ludzkich zachowań, scenariusz tego filmu jest doprowadzony do ekstremum, pokazując jak blisko siebie potrafi funkcjonować brzydota i piękno. Niezwykle prowokacyjny, choć nie nastawiony na sensację – ten film po prostu trzeba zobaczyć.
The Hollywood Reporter
„Raj: miłość" po raz kolejny udowadnia, że Seidl ma niezwykłe wyczucie wizualnej strony kina i jest w stanie stworzyć film, który w sposób niezwykle zrównoważony pokazuje jak seksturystyka buduje poczucie wyzysku z obu stron, choć w każdym z przypadków jest to wynik zupełnie innej formy desperacji. Rodzi to zresztą kolejne zawiłe komplikacje. Białe Europejki występują tu jako aroganckie i głupie istoty, a czarnoskórzy mężczyźni okazują się nie mieć żadnych granic i bez honoru oddają im własne ciała. Ta przerażająco-fascynująca wzajemna zależność okazuje się dla obu stron bardzo upokarzająca.
Screendaily
Zapraszamy od 7 września!